czwartek, 11 kwietnia 2013

Prolog + początkowe info

Hej!
Jak już wiecie skończyłam z tamtym blogiem. Jeśli ktoś byłby chętny się nim zaopiekować piszcie!!! (info w ostatniej notce)

Przejdźmy do sedna.... Postaram się dodawać rozdziały jak najczęściej, chociaż krucho u mnie z czasem. :( Na razie macie prolog. Nie mam pojęcia kiedy dodam pierwszy rozdział, ale postaram się go dokończyć i wstawić jakoś w przyszłym tygodniu. Oto prolog!!!
Enjoy!
Do następnego!
Iwona :*




Po pokoju rozległ się rozdzierający dźwięk budzika. Chłopak siedzący na łóżku nie poruszył się chociażby milimetr. Chował twarz w dłoniach, chroniąc swoje błękitne oczy przed zaglądającymi w okno promieniami słońca. Zmierzwił palcami włosy i z głośnym sykiem wypuścił powietrze. Podniósł się powoli. Nawet gdy budzik już ucichł, świdrujący dźwięk dudnił mu w uszach. Udał się do łazienki. Zrzucił szybko ubrania i wciąż nieprzytomny wszedł pod prysznic. Zimne strumienie wody rozbudzały jego ciało. Zamknął oczy i oparł czołem o ścianę. Mimo wszelkich starań obraz z koszmaru nadal tkwił mu w głowię. Doskonale pamiętał tę parę przerażonych zielonych oczu. Wzdrygnął się na samą myśl. Podświadomie czuł się winny za śmierć tego chłopca. Pomimo, że widział go jedynie w snach, czuł ogromny ból, patrząc raz za razem na ostatnie tchnienie tej niewinnej istotki. Od ponad tygodnia nawiedzał go jeden, jedyny sen:

Mało uczęszczana droga w ogromnym lesie.  Noc. Ciemność rozjarzana wyłącznie przez przejeżdżające tędy samochody. W jednym z nich siedzi niezwykła parka. Mały chłopiec z wesoło świecącymi się, zielonymi oczami oraz nastolatek za kierownicą. Twarzy starszego nie mógł dostrzec przez panujący w aucie półmrok. Za to roześmianą buzię zielonookiego blondyna widać było doskonale. Oboje bawili się świetnie. Bez przerwy się przekomarzali, co chwilę się śmiejąc. Maluch patrzył z podziwem na starszego. Prawdopodobnie byli rodzeństwem. Na chwilę ucichli. Zgodnie z ich podejrzeniami, w radiu, leciała ich ulubiona piosenka. Pogłośnili muzykę i zaczęli śpiewać. Śliczny, ochrypły głos starszego idealnie komponował się z wysokim chłopca. Pod koniec piosenki roześmiali się i wrócili do swoich „kłótni”. Byli tym tak zajęci, że nie zauważyli nadjeżdżającego samochodu. Pijany kierowca zaabsorbowany utrzymaniem się na drodze nie przejął się, jadącymi z naprzeciwka ludźmi. Był niemalże niezauważalny, ponieważ nie miał włączonych świateł. Chłopcy w ostatniej chwili go zauważyli. Kierowca gwałtownie skręcił w prawo, jednocześnie omijając przerażoną parkę. Pod wpływem impulsu starszy chłopak skręcił w lewo. Na ich nieszczęście stało tam drzewo. Rozległ się ogromny huk. Sen kończył się zawszę tak samo, śmiercią blondynka oraz głośnym szlochem współpasażera. Również zielonookiego pasażera.

Właśnie te przepełnione bólem oczy nawiedzały Louisa.



2 komentarze:

  1. to jest świetne :)
    pierwszą czytelniczkę masz :D jestem bardzo ciekawa Twojej dalszej twórczości w związku z tym opowiadaniem :) widzę, że bardzo się starasz i w porównaniu do tamtego bloga jest to dopracowane, poprawione - bardzo dobre :)
    coż, powodzenia dalej :)
    /Alicja

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale to cuuudowne *.* Nie mogę doczekać się nexta. Ty tak super piszesz, że normalnie Awww... *_*
    Mogłabyś informować mnie na twitterze o nowych rozdziałach?? @Harlem_Harreh
    Z góry Dzięki. xx

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za komentarze!!!