Hej!
Tutaj Iwona z http://u-n-i-one-direction.blogspot.com/.
Jak już wiecie skończyłam z tamtym blogiem. Jeśli ktoś byłby chętny się nim zaopiekować piszcie!!! (info w ostatniej notce)
Przejdźmy do sedna.... Postaram się dodawać rozdziały jak najczęściej, chociaż krucho u mnie z czasem. :( Na razie macie prolog. Nie mam pojęcia kiedy dodam pierwszy rozdział, ale postaram się go dokończyć i wstawić jakoś w przyszłym tygodniu. Oto prolog!!!
Enjoy!
Do następnego!
Iwona :*
Po pokoju rozległ się rozdzierający dźwięk budzika. Chłopak
siedzący na łóżku nie poruszył się chociażby milimetr. Chował twarz w dłoniach,
chroniąc swoje błękitne oczy przed zaglądającymi w okno promieniami słońca.
Zmierzwił palcami włosy i z głośnym sykiem wypuścił powietrze. Podniósł się
powoli. Nawet gdy budzik już ucichł, świdrujący dźwięk dudnił mu w uszach. Udał
się do łazienki. Zrzucił szybko ubrania i wciąż nieprzytomny wszedł pod
prysznic. Zimne strumienie wody rozbudzały jego ciało. Zamknął oczy i oparł
czołem o ścianę. Mimo wszelkich starań obraz z koszmaru nadal tkwił mu w głowię.
Doskonale pamiętał tę parę przerażonych zielonych oczu. Wzdrygnął się na samą
myśl. Podświadomie czuł się winny za śmierć tego chłopca. Pomimo, że widział go
jedynie w snach, czuł ogromny ból, patrząc raz za razem na ostatnie tchnienie
tej niewinnej istotki. Od ponad tygodnia nawiedzał go jeden, jedyny sen:
Mało uczęszczana droga
w ogromnym lesie. Noc. Ciemność
rozjarzana wyłącznie przez przejeżdżające tędy samochody. W jednym z nich
siedzi niezwykła parka. Mały chłopiec z wesoło świecącymi się, zielonymi oczami
oraz nastolatek za kierownicą. Twarzy starszego nie mógł dostrzec przez
panujący w aucie półmrok. Za to roześmianą buzię zielonookiego blondyna widać
było doskonale. Oboje bawili się świetnie. Bez przerwy się przekomarzali, co
chwilę się śmiejąc. Maluch patrzył z podziwem na starszego. Prawdopodobnie byli
rodzeństwem. Na chwilę ucichli. Zgodnie z ich podejrzeniami, w radiu, leciała
ich ulubiona piosenka. Pogłośnili muzykę i zaczęli śpiewać. Śliczny, ochrypły
głos starszego idealnie komponował się z wysokim chłopca. Pod koniec piosenki
roześmiali się i wrócili do swoich „kłótni”. Byli tym tak zajęci, że nie
zauważyli nadjeżdżającego samochodu. Pijany kierowca zaabsorbowany utrzymaniem
się na drodze nie przejął się, jadącymi z naprzeciwka ludźmi. Był niemalże
niezauważalny, ponieważ nie miał włączonych świateł. Chłopcy w ostatniej chwili
go zauważyli. Kierowca gwałtownie skręcił w prawo, jednocześnie omijając
przerażoną parkę. Pod wpływem impulsu starszy chłopak skręcił w lewo. Na ich
nieszczęście stało tam drzewo. Rozległ się ogromny huk. Sen kończył się zawszę
tak samo, śmiercią blondynka oraz głośnym szlochem współpasażera. Również
zielonookiego pasażera.
Właśnie te przepełnione bólem oczy nawiedzały Louisa.
to jest świetne :)
OdpowiedzUsuńpierwszą czytelniczkę masz :D jestem bardzo ciekawa Twojej dalszej twórczości w związku z tym opowiadaniem :) widzę, że bardzo się starasz i w porównaniu do tamtego bloga jest to dopracowane, poprawione - bardzo dobre :)
coż, powodzenia dalej :)
/Alicja
Ale to cuuudowne *.* Nie mogę doczekać się nexta. Ty tak super piszesz, że normalnie Awww... *_*
OdpowiedzUsuńMogłabyś informować mnie na twitterze o nowych rozdziałach?? @Harlem_Harreh
Z góry Dzięki. xx